lovekrakow.pl
Portal lovekrakow.pl zapoczątkował nową serię artykułów dotyczących Krakowa i jego zagadkowej historii - Kraków tkwi w szczegółach.
Stoją w różnych częściach miasta. Są ponure, zaniedbane, trochę upiorne. Ostrzegają: „Uważaj, tu krąży śmierć!”. Słusznie - w końcu nie bez powodu nazywa się je latarniami umarłych. W spowitym ciemnościami Krakowie wyznaczały drogę do miejsc, do których nikt nie chciał chodzić bez wyraźnego powodu. Stawiano je, by zaznaczyć, że w pobliżu ziemia styka się z niebem, a śmierć nie próżnuje. Zazwyczaj chodziło więc o szpitale, cmentarze, czasem klasztory. Żyjących miały odstraszać, a błąkającym się duszom wskazywać drogę.
Latarnie umarłych zaczęły pojawiać się od XII wieku, głównie w Polsce, Austrii, Niemczech, Francji i Czechach. Przypominające kapliczki, małe kolumny budowano przede wszystkim z kamienia lub cegły. Na górze każdej z nich były otwory, dzięki którym płomień z wnętrza latarni rozświetlał mrok równomiernie, z każdej strony. Światło pochodziło najczęściej z małych lampek i pochodni. Najstarsze krakowskie latarnie pochodzą z XIV wieku, jednak wiele z nich zostało przeniesionych i przebudowywanych.
„Morowe powietrze”, jak nazywano zarazę, było jedną z najbardziej przerażających rzeczy znanych naszym krakowskim przodkom. Za równie straszną uważano samą ciemność, która w tamtych czasach w Krakowie była powszechna. Na potęgę stosowano pochodnie, które miały rozgonić zmrok, ale najczęściej po prostu zaszywano się w domach do czasu, aż słońce znów wygra z ciemnością. Noc była utożsamiana ze złowrogą działalnością strzyg, upiorów i wszelkiego rodzaju duchów. Wierzono, że zagubiony w mieście człowiek może zostać wciągnięty przez zbłąkane dusze w swoisty taniec śmierci.
Na ratunek ruszyły więc latarnie umarłych. Z daleka jasne było, że człowiek zbliża się do niebezpiecznego terytorium. Cmentarze i szpitale, jako miejsca jednoznacznie kojarzone ze śmiercią, były szczególnie narażone na działanie mocy nadprzyrodzonych.
Stopniowo latarnie umarłych zaczęły przybierać formę drogowskazów, stawiano je na najważniejszych ścieżkach mieszkańców miasta. Strzelistą kolumnę można zobaczyć np. przy ul. Kopernika, choć przeniesiono ją z okolic Kleparza. Tam ostrzegała przed zlokalizowanym obok szpitalem dla trędowatych. Wiele ze znanych latarni znajdowało się daleko poza murami Starego Miasta. Dlatego część z nich można zobaczyć przy ul. Dobrego Pasterza, ul. Konopnickiej, ul. Tynieckiej czy ul. Skotnickiej. Stoją także w Czyżynach, w Parku Krakowskim i przy Cmentarzu Podgórskim.
Większość z nich z czasem przekształcono w kapliczki. Zamurowano otwory, z których wydobywało się światło, do środka wstawiono figurki świętych. Ludzie przestali bać się ciemności, a latarnie przestały przypominać, co kryje się w mroku…
Po więcej ciekawych historii zapraszamy do portalu lovekrakow.pl
O latarniach umarłych pisaliśmy już na łamach naszego "dziennika" 12.12.2012 - dzielnicawesola.blogspot.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz