piątek, 25 stycznia 2013

przegląd prasy


Gazeta Wyborcza 25.01.2013

Z zaciekawieniem przyglądam się dyskusji na temat ulicy Mogilskiej, która od jakiegoś czasu przetacza się przez krakowskie media. Nie wiem, z jakiego powodu urzędnicy mieliby się zgodzić, by zamienić ruchliwą arterię na jeden wielki komunikacyjny korek, jednak mimo to postanowiłem się bliżej przyjrzeć propozycji stowarzyszenia Przestrzeń Ludzie Miasto.

Sądziłem, że za tą ideą stoją ludzie, którzy mają jako taką wiedzę o budowie dróg czy planowaniu rozwoju miasta. Po krótkim spojrzeniu na ich propozycje wychodzi jednak niezbicie, że zielonego pojęcia o projektowaniu ulic nie mają, a ich pomysły rozbijają się o najprostsze parametry. Wynika z tego, że od kilku dni gazety emocjonują się wizją, która nie ma szansy powstać, bo jest niemożliwa do zrealizowania.

Przykład pierwszy z brzegu: aktywiści PLM chcieliby, by drogę z dwoma pasami ruchu w każdym kierunku zastąpić jedną jezdnią o szerokości trzech metrów - dzięki temu mają zyskać piesi i rowerzyści. Nie chcę wypowiadać się na temat tego, jak to wpłynie na ruch w innych częściach miasta, wszak kierowcy nie znikną, tylko przeniosą się na i tak już zakorkowane drogi alternatywne. Skupmy się na liczbach. Gdyby zwolennicy alei Mogilskiej poczytali przepisy, to wiedzieliby, że w przypadku drogi z jednym pasem ruchu polskie normy wymagają minimalnej szerokości cztery i pół metra. Przemnóżmy to razy dwa i już trzeba gdzieś szukać (czytaj: gdzieś zabrać) trzech dodatkowych metrów.

Podobnie jest z torowiskiem - minimalna jego szerokość powinna wynosić osiem metrów, i to bez peronów! Gdy dodamy do tego przystanki, wyjdzie nam, że również czyimś kosztem trzeba znaleźć dodatkowe trzy metry. Razem mamy sześć metrów, które z powietrza się nie wezmą. Nie wspominając już, że na projekcie brakuje też takich podstawowych urządzeń, jak oświetlenie uliczne. Czyżby były to rzeczy nieistotne z punktu widzenia rowerzystów?

Reasumując: krakowianie mają w tym momencie niespotykaną szansę, by porozmawiać o nowej wizji połączenia centrum miasta z Nową Hutą. Sam bardzo liczyłem na owocną dyskusję. Niestety, cała para idzie w gwizdek, gdyż dyskusja skupia się na napisanym na kolanie projekcie, który nie jest możliwy do zrealizowania. Apeluję więc do ekoterrorystów, by przestali wprowadzać w błąd mieszkańców i planowanie dróg pozostawili w rękach wykształconych specjalistów. W efekcie będzie być może mniej rowerowo, ale przynajmniej z głową.

Z poważaniem, N (nazwisko do wiadomości redakcji)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz