środa, 30 stycznia 2013

przegląd prasy


Gazeta Krakowska 28.01.2013 & Gazeta Wyborcza 28.01.2013

Wyrwana figura chłopca, skradzione elementy nagrobnej rzeźby. Nieznani sprawcy po raz kolejny zdewastowali grób Tadeusza Kantora na cmentarzu Rakowickim. Jak w przyszłości zabezpieczyć grób wielkiego artysty przed wandalami?

- To okrutny akt wandalizmu - nie kryje oburzenia Natalia Zarzecka, dyrektorka Ośrodka Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora "Cricoteka". W poniedziałek pracownicy Cricoteki oglądali zdewastowany grób artysty.

Profanację odkryto w piątek po południu. - Zauważył ją nasz pracownik, mieliśmy też równolegle sygnał od prywatnej osoby, która przechodziła w tym rejonie. Natychmiast zawiadomiliśmy policję - relacjonuje Tomasz Piekarski, kierownik rejonu Rakowice Zarządu Cmentarzy Komunalnych. Wandale rozkradli odlaną z brązu rzeźbę zdobiącą grób, w którym pochowani są Tadeusz Kantor i jego matka. Zabrali siedzisko ławki, oderwali figurę siedzącego na niej chłopca, książkę, którą miał przed sobą, oraz krzyż.

- Na szczęście najważniejszego fragmentu całej rzeźby, czyli figury chłopca, złodzieje nie zdołali zabrać i porzucili ją obok sąsiedniego grobu. Nie wiemy jeszcze, czy została mocno uszkodzona, ale na pewno jest w całości. Niestety, krzyż, książka i fragment ławki znikły - mówi Zarzecka.

Jak zapewnia Tomasz Piekarski, rzeźba została zabezpieczona przez pracowników ZCK i jest przechowywana teraz w zamkniętym pomieszczeniu. Policja podejrzewa o kradzież zbieraczy złomu. - Sprawdzamy punkty skupu - mówi Dariusz Nowak z małopolskiej policji. Na razie jednak bez skutku.

Wysoką na 1,2 m rzeźbę zaprojektował w 1984 roku sam Tadeusz Kantor. Przy pomocy rzeźbiarza Jerzego Bratańca przygotował negatyw, odlew w brązie wykonał Jerzy Kowalówka. W 1987 r. rzeźba stanęła na grobie, w którym spoczywała matka twórcy "Umarłej klasy". - Była hołdem dla niej - przypomina Natalia Zarzecka. W 1990 roku pochowano w tym miejscu samego Tadeusza Kantora.

Figura chłopca zdobiąca grób artysty nie pierwszy już raz pada łupem złodziei. W 1995 r. odłamali kawałek krzyża z rzeźby. Brakujący fragment dorobił Jerzy Kowalówka. Dwa lata później kolejni amatorzy złomu oderwali cały krzyż i sprzedali go za 20 zł na złomowisku. Cudem odnalazł go tam Eugeniusz Bakalarz - wykonawca i konserwator machin do spektakli Kantora. Po raz trzeci grób artysty zbezczeszczono 11 lat temu. Nocą złodzieje przeskoczyli ogrodzenie cmentarne, używając łomu, wyrwali ławkę z siedzącym na niej chłopcem i oparty o nią krzyż. Pokawałkowali "Chłopca w ławce", by łatwiej było go sprzedać na złom. Odcięty korpus, głowę, dłonie, stopy i fragmenty ławki okryli kocem i schowali w szafie w mieszkaniu jednego ze złodziei przy ul. Kątowej. Nie zdążyli sprzedać rzeźby. Trzy dni po kradzieży zatrzymała ich policja.

Zrekonstruowanie rzeźby było wówczas poważnym przedsięwzięciem technicznym i finansowym. Figurę trzeba było scalić z kilku pociętych kawałków. Aby pokryć koszty, zorganizowano wtedy specjalny koncert, z którego wpływy przeznaczono na rekonstrukcję rzeźby. Opracowano także nowy sposób jej zamontowania, co miało utrudnić ewentualną kradzież. Ale i na to złodzieje znaleźli sposób.

- Zastanawiamy się nad jakąś formą zabezpieczenia grobu przed kolejnymi dewastacjami. Będziemy w tej sprawie rozmawiać ze specjalistami - mówi dyrektorka Cricoteki. Podobne kroki zapowiada Tomasz Piekarski, ale jak przyznaje, nie będzie to łatwe.

- Naszym pracownikom nie wolno rewidować czy zatrzymywać osób, które nawet byśmy podejrzewali o złe zamiary. Z kolei do całodobowego pilnowania cmentarza potrzebna byłaby armia ludzi. Straż miejska czy policja zaglądają tu raczej tylko przy okazji świąt, gdy jest duży ruch - wskazuje na trudności Piekarski.

Jego zdaniem najskuteczniejszym rozwiązaniem byłby monitoring, z którym jednak wiążą się liczne problemy techniczne i nie tylko. - Podgląd objąłby też inne kwatery. Można sobie wyobrazić protesty osób, które nie chciałyby być obserwowane w tak intymnym momencie jak modlitwa przy grobie - mówi Piekarski.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz