Gazeta Wyborcza 19.05.2011 & Dziennik Polski 19.05.2011
- Chłopak próbował dostać się na teren koncertu przez płot. Zahaczył ręką o metalowy szpikulec, zdzierając sobie skórę. Później spadł, łamiąc zranioną rękę - relacjonuje, to co się działo na pierwszym koncercie w ramach juwenaliów, Tomek Nowacki z Gliwic. - Tylko krok dzielił nas od tragedii - mówią uczestnicy imprezy. Organizatorzy nie mają sobie jednak nic do zarzucenia. Tłumy młodych ludzi przyciągnęła gwiazda wieczoru - austriacki zespół Parov Stelar Band, który miał zagrać na terenie kampusu UEK. Imprezy odbywające się na terenie uczelni i organizowane przez nie, niestety, ale nie podlegają przepisom ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Organizator nie ma więc obowiązku uzyskiwać pozwolenia ani uzgadniać jej z policją, strażą miejską czy pożarną. I uważam to za poważny błąd, bo takie uzgodnienia, dotyczące m.in. dróg ewakuacyjnych czy liczby osób, jaka ma wejść na imprezę, pozwalają unikać takiej sytuacji, która miała miejsce we wtorek. Niestety, organizujący tego typu koncerty na terenie uczelni często traktują je jako dobrą zabawę, zapominając o obowiązkach. Krótko mówiąc juvenalia jak zwykle wymknęły się spod kontroli. Ale po części o to właśnie chodzi...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz