wtorek, 5 sierpnia 2014

przegląd prasy

Gazeta Wyborcza 2.08.2014

Fragmenty zabytkowego fortu kruszą się, oświetlenie nie działa, drogowskazy kierują na Dworzec Główny w... Nowej Hucie. Urzędnicy nie interesują się dolnym poziomem Ronda Mogilskiego, bo liczą, że porządek zrobi tam przyszły prywatny gospodarz terenu.

Rondo Mogilskie to największy w Krakowie węzeł przesiadkowy. Codziennie przechodzą tędy tysiące ludzi i "podziwiają" sypiące się pozostałości kaponier, powyginany bruk, porozrzucane szkło, cegły i śmieci, brudne latarnie i poręcze. Osadzone w podłożu lampy od dawna nie działają - część z nich jest porozbijana, a reszty w ogóle nie widać, bo zalega na nich piach i ziemia lub porośnięte są gdzieniegdzie chwastami. Jakby było mało, drogowskaz z napisem "Dworzec Główny" skierowany jest w stronę.... Nowej Huty, a inny myli ul. Mogilską z al. Powstania Warszawskiego. Nie mówiąc o tym, że nie ma tu ma ani jednego kiosku, sklepu ani zapowiadanego punktu gastronomicznego.


Niemal natychmiast po oddaniu do użytku dolnego poziomu Ronda Mogilskiego w 2008 roku na jaw wyszło, że inwestycja nie została wykonana rzetelnie, a nadzór nad użytkowaniem jej elementów pozostawia wiele do życzenia.

Prowizorycznie zabezpieczone fragmenty zabytkowego fortu zaczęły się sypać. Wykonane w ubiegłym roku kolejne tymczasowe zabezpieczenie miało zostać wymienione na solidniejsze. - Miasto zobowiązało się, że w tym roku dokona konserwacji i zabezpieczy pozostałości fortu - przypomina wojewódzki konserwator zabytków Jan Janczykowski.

W marcu pojawił się jednak nowy pomysł - odtworzenie sklepień i nadanie nadbudowie funkcji komercyjnej w postaci restauracji czy kawiarni. A przy okazji zepchnięcie odpowiedzialności za utrzymanie w czystości terenu wokół na prywatnego inwestora. - Prowadzimy rozmowy z trzema chętnymi i orientujemy się, czy któryś z nich wziąłby na siebie na przykład monitoring tego terenu, ochronę, sprzątanie czy wymianę oświetlenia. Jest też chętny do obsługi porządnej toalety publicznej za nieczynnym w tym momencie przystankiem w stronę centrum. Sprawdzamy, czy weźmie odpowiedzialność za któryś z elementów - zaznacza Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.

Jan Janczykowski oglądał wczoraj fragmenty kaponier i ich okolicę. - Wygląda to koszmarnie. Zgodziłem się wstępnie na koncepcję kawiarni, ale to absolutnie nie zwalnia służb z obowiązku sprzątania tego terenu. Po prostu wstyd! - komentuje i zapowiada, że jeszcze w sierpniu będzie w tej sprawie interweniował.

W ZIKiT słyszymy, że teren jest sprzątany na bieżąco, a lampy nie działają, bo okazały się złe. - Naświetlacze są za duże i się nie sprawdziły, więc zostały wyłączone. Powinny być wymienione na mniejsze, przesunięte lub chronione osłonami - tłumaczy Pyclik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz