sobota, 19 lipca 2014

przegląd prasy

Dziennik Polski 18.07.2014 & Gazeta Krakowska 17.07.2014 & lovekrakow.pl

Nadzieje na przebudowę „szkieletora” wciąż stoją pod znakiem zapytania. W związku z tym, że istnieje możliwość odwołania się od decyzji pozwolenia na budowę w ciągu 14 dni, dwie osoby skorzystały z przywileju i nie zgodziły się na remont. Sprawą zajmie się wojewoda. – Wpłynęły dwa odwołania od osób fizycznych, w związku z tym komplet akt wraz z projektem budowlanym zostaną przekazane do wojewody małopolskiego – tłumaczy w rozmowie z LoveKraków.pl Jan Machowski z biura prasowego Urzędu Miasta Krakowa.

– Po raz kolejny będziemy tracić czas – irytuje się Szymon Duda, architekt z GD&K Group, inwestor.


– Spodziewałem się, że tak może się stać. Osobiście cieszy mnie, że jeszcze ktoś walczy w tej sprawie – mówi Mariusz Waszkiewicz, prezes Towarzystwa na Rzecz Ochrony Przyrody, które, protestując przeciwko podwyższeniu budynku, blokowało budowę.

Wznoszenie obiektu rozpoczęto w 1975 r., do dziś nie jest skończony i straszy wyglądem.

– Jako konserwator wolałbym, żeby tego obiektu w ogóle nie było, to był błąd urbanistyczny, że się pojawił. Ale teraz trzeba już dokończyć ten szkielet, żeby przestał szpecić – mówi wojewódzki konserwator zabytków Jan Janczykowski.

Główny architekt miasta Tomasz Bobrowski komentuje zwrot w sprawie szkieletora jednym słowem: katastrofa. – To przykład złego prawa, jakie mamy – że dwie osoby mogą zablokować tak ważną budowę – mówi Bobrowski. Ma nadzieję, że wojewoda utrzyma decyzję w mocy. – A jeśli sprawa znajdzie się w sądzie, deweloper może zażądać poręczenia majątkowego od tych osób, bo jeżeli przegrają, ma prawo skarżyć ich o utracone korzyści – dodaje.

- Dla mnie to niepojęte. Co mogę powiedzieć. Znowu tracimy czas - mówi Szymon Duda, architekt z GD&K Group.

Irytację inwestora dodatkowo potęguje fakt, że miasto za brak rozpoczęcia budowy nalicza mu karę finansową. Obecnie jest to około 4,5 mln zł. Dlaczego tak się dzieje? Inwestor kupił wieżowiec w 2005 r. od firmy Węglozbyt, ale wraz ze zobowiązaniem wobec gminy, jakim był termin zakończenia budowy. A ten upływał za trzy miesiące. Od tego czasu naliczane są kary za niedotrzymanie warunków umowy.

- Liczyliśmy, że w momencie, kiedy otrzymamy pozwolenie na budowę, będziemy mogli konkretnie porozmawiać z urzędnikami, jak rozwiązać ten problem - przyznaje Duda.

Urzędnicy bronią się tym, że kary naliczać każe im prawo. - Odstąpienie od naliczania opłat bez uzasadnienia stanowi naruszenie dyscypliny finansów publicznych - mówi dr Aleksandra Jadach-Sepioło z Instytutu Rozwoju Miast.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz