Dziennik Polski 11.10.2013
Maria Wątor od ponad 50 lat odwiedzała i opiekowała się grobem swoich dziadków na cmentarzu Rakowickim. Tymczasem Zarząd Cmentarzy Komunalnych (ZCK) poinformował ją ostatnio, że jej bliscy leżą w innej, znajdującej się półtora metra dalej, mogile...
- W 1960 roku pochowaliśmy na Rakowicach dziadka Józefa, trzydzieści lat później w tym samym grobie, złożone zostały szczątki mojej babci Anieli - opowiada pani Maria Wątor. - Cała moja rodzina z Krakowa przychodzi tu od lat. Pamiętamy oba pogrzeby. Mamy sto procent pewności, że opiekujemy się i opłacamy właściwy grób. ZCK jest jednak innego zdania.
Rok temu pani Maria postanowiła ziemny grób swoich dziadków uporządkować i przekształcić w mogiłę murowaną. Wystąpiła o to z wnioskiem do administracji cmentarza Rakowickiego. Urzędnicy odpowiedzieli pisemnie, że najpierw będzie musiała wykonać płatne badania terenowe (pomiary), które pomogą ustalić, czy taka zmiana w ogóle jest możliwa.
Okazało się, że nie da się wybudować murowanego grobu, gdyż mogiła jest za wąska. Przy okazji pani Maria otrzymała zaproszenie do siedziby ZCK. Urzędnicy wykryli bowiem nieścisłości dotyczące lokalizacji grobu.
Gdy Maria Wątor pojawiła się w biurze przy Rakowickiej, dowiedziała się, że jej dziadek i babcia leżą... w innym grobie, niż wskazywany przez nią.
- Z naszych dokumentów sprzed 40 lat wynika, że zarówno pan Józef, jak i pani Aniela zostali pochowani w grobie w innym rzędzie, ale prawie po sąsiedzku - wyjaśnia Tomasz Piekarski, kierownik Rakowic.
Dla rodziny to był szok.
- To jakieś upiorne nieporozumienie! - komentuje Maria Wątor. - Jestem z Krakowa. Byłam na pogrzebie mojego dziadka jako mała dziewczynka. Babcia przez 30 lat opiekowała się jego grobem. Bardzo go kochała. Od razu postawiła nagrobek. Do końca życia z nikim się już nie związała. Gdy zmarła, została z nim pochowana. Od tego czasu to my opiekujemy się ich mogiłą. Nie mamy najmniejszych wątpliwości, gdzie ich pochowaliśmy! - denerwuje się.
Dyrekcja cmentarza uważa jednak, że bliscy pani Marii leżą w sąsiedniej, od dawna zaniedbanej mogile z krzyżem (bez tabliczki epitafijnej) i to za nią właśnie od lat administracja przyjmowała opłaty.
Tymczasem grób, którym opiekuje się rodzina Wątorów, od co najmniej 15 lat jest nieopłacany, a tym samym jego dysponentem stał się Zarząd Cmentarzy Komunalnych.
- Prawdopodobnie doszło do pomyłki wiele lat temu, gdy nekropolia miała innego gospodarza. Na przykład podczas montażu nagrobka, który został błędnie usytuowany na mogile w sąsiednim rzędzie - usiłuje wytłumaczyć sytuację Tomasz Piekarski. - Tę sprawę trzeba rozwikłać. Musimy dojść do prawdy i uporządkować dokumentację - stwierdza.
Aby ustalić, kto ma rację w tym sporze, trzeba rozkopać jeden z grobów. ZCK proponuje, aby otworzyć mogiłę, którą od lat opiekuje się pani Maria, a która w dokumentach figuruje jako cmentarna.- Chcemy to zrobić na nasz koszt - podkreśla Tomasz Piekarski. - Być może uda się to przeprowadzić szybko i możliwie jak najmniej boleśnie dla rodziny.
Kierownik wyjaśnia, że przy otwarciu grobu może być rodzina, pracownicy nekropolii i przedstawiciel sanepidu. - Jeśli pani Maria ma rację, po rozkopaniu powinniśmy trafić na trumnę pani Anieli. Jeśli na trumnie będzie tabliczka identyfikacyjna, nie trzeba będzie jej nawet otwierać. Jeśli jednak odkryjemy grób mężczyzny to oznaczać będzie, że to my mamy rację - zaznacza Piekarski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz