czwartek, 23 sierpnia 2012

przegląd prasy


Gazeta Wyborcza 22.08.2012

Kilka dni temu zakończył się remont przejścia podziemnego łączącego plac Jana Nowaka Jeziorańskiego z krakowskimi Plantami. Nowy trakt pieszy przyciąga uwagę mieszkańców i turystów odwiedzających nasze miasto. Zachęca do przechodzenia i kusi ładnymi witrynami sklepów potencjalnych nabywców. Nie ma tu już półmroku, zaniedbanych budek z obuwiem, zdewastowanych znaków określających kierunek marszu i pseudo górali sprzedających brudne oscypki prosto z koszy postawionych na ziemi lub wprost z kieszeni spodni. Teraz jest po prostu ładnie i schludnie.

Niektórzy powiedzą, że taki zabieg odrestaurowania przejścia podziemnego i wybudowanie nowych pawilonów handlowych nie był dobrym ruchem. Wezmą oni w obronę sporą część osób, które wcześniej sprzedawały swe produkty w poniszczonych budkach, a teraz nie mają za co wynająć nowych pomieszczeń. I być może mają oni rację, chociaż wciąż przechodząc tą drogą można kupić zarówno torebki jak i buty. Co prawda mogą to być nowi najemcy lokali usługowych, ale z punktu widzenia potencjalnego klienta nic poza ładniejszym wnętrzem się nie zmieniło. Wciąż można polecić to miejsce wszystkim szukających okazji cenowych i lubiących dokonywać zakupów na świeżym powietrzu. Pozostaje tylko jeden problem, jaki podać adres komuś, kto nie mieszka w centrum lub jest spoza Krakowa.

Istnieje co najmniej kilka możliwości: tunel pod ulicą Basztową, Lubicz, Pawią lub Westerplatte, przejście podziemne łączące dworzec z Plantami, itp. itd. Stąd nasuwa się pytanie, czy miasto nie powinno nazwać w jakikolwiek sposób tego terenu, aby ułatwić mieszkańcom i przyjezdnym komunikację? Skoro mamy kładkę Bernatkę, to czy nie możemy mieć tunelu "Europejskiego" od pobliskiego hotelu, lub "Wołodkowiczów" od znajdującego się obok pałacu, w którym mieści się poczta. Zwarzywszy na planowane zmiany w nazewnictwie przystanków MPK w rejonie Dworca Głównego moment na wprowadzenie nowej nazwy jest wręcz idealny i od razu rozwiązuje obydwie kwestie. Mamy nazwany tunel, będący przejściem podziemnym i wprowadzamy do rozkładów jazdy komunikacji miejskiej zupełnie nowy przystanek, np. „Pasaż smoczy”, od legendarnego już Baru Smok.

Mamy również nową atrakcję turystyczną, będącą zagadką godną „Kodu Leonarda Da Vinci”. Gdzie zniknął „Dworzec Główny” oraz kiedy wykopano nowy tunel w Krakowie i to w samym centrum. W ten oto sposób miasto mogłoby upiec nie dwie, ale aż trzy pieczenie na jednym ogniu. Do tego w bardzo krótkim czasie, co w Krakowie nie zdarza się nader często (wystarczy popatrzeć w stronę „szkieletora” znajdującego się przy Rondzie Mogilskim).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz