wtorek, 17 stycznia 2012
przegląd prasy
Dziennik Polski 17.01.2012
W wielu miejscach w ścisłym centrum miasta można zostawić samochód, nic nie płacąc. Dlaczego? Bo w strefie płatnego parkowania brakuje odpowiednich znaków.
Miasto traci na tym nawet kilka tysięcy złotych miesięcznie. Zbulwersowani tą sytuacją są mieszkańcy, którzy regularnie opłacają swoje abonamenty.
Pobór opłat w podstrefach P1, P2 i P3 jest możliwy tylko w miejscach objętych znakami D-18 (wyznacza początek parkingu) i D-18 (koniec parkingu). Poza nimi kontrolerzy strefy nie wystawiają bloczków z podwyższoną opłatą. Wielu kierowców wykorzystuje to, parkując tuż przed znakiem D-18 lub zaraz za D-18 "koniec". Zwykle jest tam miejsce na pozostawienie auta. Straż Miejska nie zakłada blokad na koła samochodów parkujących w takich miejscach. - Musi być znak drogowy, żeby straż mogła sprawdzić, czy kierowca zaparkował zgodnie z prawem. A skoro nie ma znaku zakazu, parkowanie teoretycznie jest możliwe - podkreśla Marek Anioł, rzecznik prasowy Straży Miejskiej.
Na bałaganie związanym z brakiem znaków drogowych cierpią mieszkańcy, którzy opłacają abonamenty. - Płacimy za parkowanie tylko dlatego, że mieszkamy w centrum. A jeśli kierowca jest bardziej sprytny, bez problemu może zostawić samochód praktycznie w środku miasta, nie wydając nawet złotówki - twierdzi pan Michał, mieszkaniec centrum Krakowa.
- Podobny problem został już rozwiązany m.in. na ul. Lubicz przy ul. Radziwiłłowskiej. Kilka miesięcy temu ustawiono tam znak zakazu postoju (B-35) i problem parkowania na tym odcinku niemal zniknął - twierdzi Marcin Żupnik, mieszkaniec Krowodrzy.
Dodatkowo przy ul. Lubicz nad przestrzeganiem nowych przepisów czuwają sami mieszkańcy. Gdy tylko ktoś nielegalnie zaparkuje, dzwonią po Straż Miejską.
Problem parkowania zbyt blisko skrzyżowań rozwiązano też na ul. Studenckiej przy Podwalu. Postawiono tam barierkę uniemożliwiającą wjazd na chodnik. Ukrócono także parkowanie na przystanku linii "2" przy ul. Rakowickiej. Odkąd postawiono tam znak "zakaz zatrzymywania", nie ma już parkujących samochodów. - Takich rozwiązań powinno być więcej - podkreśla Adam Kubik, mieszkaniec kamienicy przy ul. Rakowickiej.
Tymczasem urzędnicy z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu, którzy odpowiadają za odpowiednie oznakowanie strefy płatnego parkowania, dziwią się, że mieszkańców poszczególnych podstref irytują parkujący za darmo kierowcy. Zapewniają jednak, że jak najszybciej zajmą się ich skargami.
- Wszystkie wymienione przez mieszkańców miejsca, gdzie kierowcy za darmo stawiają samochody, przesłaliśmy do działu inżynierii ruchu. Skrupulatnie sprawdzimy, jak poprawić oznakowanie - tak, aby wykluczyć opisane precedensy. Niewykluczone, że w kilku przypadkach może to być sprawa przesunięcia znaku - twierdzi Michał Pyclik z ZIKiT.
Jednocześnie dodaje, że ZIKiT jest przeciwny stawianiu znaków zakazu postoju. - Z reguły ustawiamy je przy głównych drogach, gdzie kursuje komunikacja miejska. Nie ma potrzeby stawiania ich tam, gdzie parkowanie uniemożliwiają ogólne przepisy drogowe - mówi.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz