wtorek, 5 listopada 2013

przegląd prasy

Dziennik Polski 4.11.2013

Spotkać ich można od poniedziałku do piątku przy rondzie Mogilskim oraz w weekend na placu Inwalidów. Są młodzi, uśmiechnięci, pełni energii i robią naprawdę dobrą kawę. Daniel Mikuliński (27l.) i Andrzej Bartel (27l.) serwują kawę z ekspresu zamontowanego do roweru.

- Zawsze chciałem mieć kawiarnię - mówi Andrzej. - Miałem jednak zbyt duże problemy z lokalem i formalnościami. Dlatego zarzuciłem ten pomysł. Podczas jednej z moich podróży po świecie, w Kopenhadze, spotkałem się z rowerowym barem, który sprzedawał naleśniki. Pomyślałem, że to fajny pomysł - opowiada.

Podróż Andrzeja odbyła się sześć lat temu. Od tego czasu nieustannie myślał, żeby zorganizować coś podobnego w Polsce. Ciągle jednak brakowało mu czasu i doprecyzowanego pomysłu. W końcu jednak postanowił spróbować. - Usłyszałem, że w zeszłym roku ktoś z Poznania wpadł na ten sam pomysł i udało mu się go zrealizować. Pomyślałem, że i ja mogę spróbować - ciągnie Andrzej.

Czarny rower z naklejką na błotniku "Kraków dla rowerów" i przyłączonym do niego ekspresem zwraca uwagę ludzi, podobnie jak Daniel, zachęcający przechodniów dzwonkiem i wołający gromkim głosem, aby słoneczny dzień umilili sobie kubkiem gorącej kawy lub herbaty.

- Przez parę lat podróżowałem po całym świecie - opowiada Daniel. - W Kopenhadze spotkałem bar rowerowy, który opisywał mi Andrzej. Byłem nim zachwycony, podobnie jak tysiącami rowerów w całym mieście. Wreszcie postanowiłem coś zmienić w swoim życiu i napisałem do Andrzeja z Kambodży e-maila: "Andrzej, wracam do Polski i zakładamy kawiarnię!".

Wokół ronda Mogilskiego istnieje zaledwie parę lokali, w których można kupić kawę i coś zjeść. Żaden z nich nie znajduje się jednak w tak wygodnym miejscu, jak rowerowe bistro (ulokowane tuż obok ruin fortu Lubicz). Rondo jest punktem przesiadkowym dla wielu linii tramwajowych i linii autobusowych, dlatego codziennie przewija się przez nie mnóstwo osób.

- Największy ruch jest rano, kiedy wszyscy spieszą się do pracy i chcą wypić po drodze kawę - stwierdza Daniel. - A w weekendy na placu Inwalidów około południa, kiedy ludzie idą na spacer po obiedzie albo wychodzą z kościoła - uzupełnia Andrzej.

Ich firma wzbudza duże zainteresowanie wśród przechodniów. Niektórzy podchodzą, żeby kupić kawę, inni tylko patrzą, jeszcze inni robią zdjęcia.

- Uważam, że to świetny pomysł i wzbudzi duże zainteresowanie w Krakowie - mówi pani Joanna Szot, która przystanęła na chwilę z córeczką, żeby kupić kawę. - Sama jestem przedsiębiorcą i podziwiam ich za to, że im się chce. Wróżę im sukces.

Pomimo krótkiej działalności ich profil na Facebooku (Espresso bike) cieszy się dużą popularnością. Ma już ponad tysiąc fanów, z których trzystu kliknęło "lubię to" jeszcze przed pierwszym dniem pracy (22 października).

Kawa dla nich to nie tylko praca, ale również pasja, podobnie jak rowery. Obaj zwiedzili Kopenhagę i obaj, jak mówią, zakochali się w tym mieście. To właśnie Kopenhaga była dla nich inspiracją do tego, aby spróbować zarazić Krakowian miłością do kawy i rowerów.

- Tak naprawdę w Polsce wciąż jest słabo rozwinięta kultura rowerowa - stwierdza Daniel. - My dla rowerzystów oferujemy zniżkę aż 20%. Chcemy pokazać, że solidaryzujemy się z rowerzystami. Naszym marzeniem jest to, żeby jak najwięcej ludzi przekonać do tego, że rower jest fajny - dodaje.

Zapraszamy na: facebook.com/EspressoBike

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz