piątek, 4 stycznia 2013
przegląd prasy
Dziennik Polski 4.01.2013 & Gazeta Wyborcza 4.01.2013
Dyrektorzy wywiesili protestacyjne banery i bronią swoich szkół, szukając ratunku u radnych miasta, od których teraz zależy ich los. Rodzice są przerażeni, że ich dzieci z małych i spokojnych szkół trafią do molochów.
Zbierają podpisy po mszach świętych, wywieszają protestacyjne transparenty - tak bronią się szkoły w Krakowie wytypowane do likwidacji. Czy radni z Platformy Obywatelskiej, którzy są w koalicji z prezydentem, poprą plany zamknięcia kilkunastu placówek? Niekoniecznie.
Długo wyczekiwaną listę szkół planowanych do likwidacji miejscy urzędnicy ogłosili w tygodniu pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem. Jest na niej 14 placówek. Dziewięć z nich ma być zlikwidowanych z końcem roku szkolnego, pozostałe będą łączone lub stopniowo wygaszane.
Jak wyjaśnia Urząd Miasta Krakowa, zmiany są konieczne, bo w ostatnim roku liczba krakowskich uczniów zmniejszyła się o 2 tysiące, a w ostatnich 6 latach - o 16 tysięcy.
Wiceprezydent Anna Okońska-Walkowicz wskazała także szkoły, do których można przepisać uczniów z likwidowanych placówek. Niestety, taka przeprowadzka może być bardzo bolesna dla niektórych dzieci.
- Jesteśmy ostatnią małą szkołą w Krakowie z klasami integracyjnymi. Rodzice dzieci niepełnosprawnych walczą, żeby się tutaj dostać. Teraz mamy być przeniesieni do zwykłej, masowej szkoły dla 500 uczniów. Nasze dzieci w niej zginą - komentuje Maciej Cholewiński, ojciec jednego z uczniów Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 3 przy ul. Topolowej.
Rodziców dzieci z tej szkoły bulwersuje także, że podczas prezentacji listy szkół do zamknięcia SP nr 3 została przedstawiona przez urzędników jako zwykła podstawówka, bez żadnej informacji o niepełnosprawnych uczniach:
- 40 procent naszych uczniów to dzieci z różnymi dysfunkcjami. Nie rozumiem, jak można było to przeoczyć i porównywać je pod względem wyników w nauce ze zdrowymi dziećmi - mówi dyrektor Beata Eisler ze SPZOI nr 3.
Zamknięcie wszystkich wytypowanych placówek pozwoli miastu zaoszczędzić 5,7 mln zł. Kraków najwięcej w Polsce dopłaca do subwencji oświatowej (ponad 400 ml. zł), a wydatki na oświatę grubo przekraczają miliard złotych.
Wszystkie krakowskie szkoły zostały ocenione w dokumencie "Diagnoza szkół podstawowych, gimnazjów, szkół ponadgimnazjalnych". Tym, które wypadły najsłabiej, grozi likwidacja. Ostateczną decyzję podejmą radni. Przez ostatnie dziesięć lat sprzeciwiali się zmianom, miękli w obawie przed protestami, nachodzącymi ich rodzicami i nauczycielami.
Obecnie mająca większość w radzie miasta Platforma Obywatelska związana jest koalicją z prezydentem Jackiem Majchrowskim, więc mogłoby się wydawać, że los szkół jest już przesądzony i wycieczki sensu nie mają. Jednak - jak się okazuje - nie jest to oczywiste. Dzień przez ogłoszeniem listy wiceprezydent Okońska-Walkowicz spytała radnych PO, czy może liczyć na ich poparcie, ale twierdzącej odpowiedzi nie otrzymała.
- Pomiędzy naszym porozumieniem z prezydentem a akceptacją propozycji urzędników nie można stawiać znaku równości - przestrzega Grzegorz Stawowy, przewodniczący klubu PO w radzie miasta. Jak mówi, radni jeżdżą obecnie na spotkania do wytypowanych szkół, bo chcą sobie wyrobić własne zdanie na ten temat.
Marta Patena z PO, która wraz z wiceprezydent miasta Anną Okońską-Walkowicz pracowała nad powstawaniem listy, dziś mówi: - Pilnowałam, by wszystkie szkoły były oceniane według takich samych kryteriów, a projekty uchwał miały ujednolicone dane.
Ale to nie znaczy, że radni zaakceptują wszystkie propozycje. Platforma chce dyskutować o liście w poniedziałek na najbliższym posiedzeniu klubu. - W razie naszego sprzeciwu jesteśmy umówieni na rozmowy bezpośrednio z prezydentem - zdradza Stawowy.
A ten nie jest wykluczony, bo - jak mówi przewodniczący - już docierają do niego informacje o placówkach, które zostały źle podliczone w diagnozie. Na przykład Gimnazjum nr 27 ma o dwa projektory więcej, niż podliczyli urzędnicy, za to o dwie sale gimnastyczne mniej, niż wykazano w diagnozie. Każda taka pomyłka to kilka punktów w górę lub w dół w szkolnym rankingu, na podstawie którego podejmowano decyzje o likwidacjach.
Tymczasem Filip Szatanik, rzecznik magistratu, zapewnia: - Dane zostały rzetelnie zebrane. A Stawowy na to: - Wszystko sprawdzamy.
Pierwsze czytanie projektów likwidacyjnych uchwał odbędzie się na najbliższej sesji (9 stycznia). Ostateczne decyzje zapadną do końca lutego.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz