czwartek, 8 grudnia 2011

przegląd prasy


Gazeta Krakowska 9.12.2011

Debata o wieżowcach w Krakowie. Budujmy wysoko wzdłuż Mogilskiej. O opinie pytamy prof. Witolda Cęckiewicza.

Zwolennicy wieżowców dowodzą, że zwiększają one atrakcyjność miasta, ściągając kapitał. Nic bardziej mylącego. Przecież w rankingu miast atrakcyjnych dla inwestorów Kraków jest w światowej czołówce. W sieci naszych polskich, a wkrótce europejskich metropolii Kraków nie musi iść śladami Warszawy, Wrocławia, Katowic czy Gdańska lub Londynu, Madrytu czy Frankfurtu.

Nie mogąc - tak jak Paryż - stworzyć swojego bastionu obrony (La Defense) przed naporem wieżowców, powinien zadbać o swą wielkomiejskość w planowaniu z odpowiednim rozmachem nowych założeń urbanistycznych, w których nie wysokość, lecz odpowiednia skala całego założenia i kompleksowa jego realizacja stanowić będą o randze miasta.

Tak zrobiono w Sewilli, Florencji czy szczególnie w Walencji, gdzie nowa architektura tworzy jak najbardziej współczesny obraz miasta nie przy pomocy wieżowców, lecz jakością rozwiązań architektonicznych na miarę XXI wieku.

W zaistniałym wyścigu wysokości budowli zawsze będziemy nieliczącym się, wręcz śmiesznym partnerem. Zostawmy to innym miastom, przede wszystkim Warszawie, gdzie ciągle dominuje niechciany prezent, który z czasem stał się symbolem naszej stolicy.

Kraków ze swoim Wzgórzem Wawelskim, wieżami ratusza i śródmiejskich kościołów ma wspaniałą sylwetę. Naruszona została co prawda dwoma wieżowcami, lecz potwierdzają one tylko, że nie tędy droga do wielkomiejskości. Budynki wysokie to głównie funkcje biurowe, a tych przecież wybudowaliśmy w Krakowie sporo, dalsze są w fazie realizacji czy projektowania.

Rozmieszczone w różnych częściach miasta nie stworzyły niestety jego nowego wyrazistego fragmentu. Ale to już wina braku dalekowzrocznych planów urbanistycznych, w których może się znaleźć - i powinno - ze względu na ciągły rozwój dotychczasowego układu - miejsce dla wysokich budowli o charakterze lokalnych dominant. A czy to będą nawet stumetrowe, czy mniejsze budowle zależy od bardzo wielu czynników - zarówno dogłębnych studiów nad ich lokalizacją, jak również umiejętnego przewidywania potrzeby ich powiązania z organizmem miejskim.

Jeśli zdecydujemy się na oczekiwaną od lat linię metra - jej przebieg może ułatwić podjęcie odpowiedniej decyzji. Ktoś może zapytać - co ma wspólnego podziemne metro z wysokościowcami. Odpowiem krótko - wiele. Bo wieżowce pełnią dzisiaj głównie funkcje biurowe, stając się z zasady znormatyzowanymi kontenerami wypełnionymi setkami lub tysiącami pracowników dostarczanych "taśmociągami" komunikacji.

Przyczyniają się w ten sposób do spotęgowania przepływu ludzi, którego nie są w stanie obsłużyć przeciążone naziemne układy komunikacyjne. Problemy współczesnych miast muszą być rozwiązane kompleksowo: od podziemnych i naziemnych sprawnych linii komunikacyjnych (i wielopoziomowych parkingów), po wyznaczenie podstawowych dla miasta funkcji - mieszkania i pracy. Jeśli te problemy - przynajmniej w zatwierdzonych do realizacji planach rozwiążemy - wtedy łatwiej nam będzie, jeśli zajdzie potrzeba - piąć się w górę.

Doświadczenia z rozwoju wielu miast europejskich, amerykańskich czy Dalekiego Wschodu świadczą wyraźnie o priorytetach, jakie muszą być uwzględnione, by w miastach żyło się wygodniej. A to - obok zachowania istniejących wartości kulturowych jest celem nadrzędnym w rozwoju każdego miasta, w tym również Krakowa.

A na razie pomyślmy, jak ulicy Mogilskiej - głównej arterii łączącej Kraków z Nową Hutą - nadać wielkomiejski charakter z wysoką, niekoniecznie stumetrową zabudową. Na razie jest to tylko brzydka ulica - a powinna stać się znaczącym przestrzennie elementem wiążącym w jeden organizm dwa ciągle odrębne zespoły miejskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz