środa, 30 listopada 2011
przegląd prasy
Gazeta Wyborcza 30.11.2011
Drobni przedsiębiorcy z Grzegórzek, a co za tym idzie również z Dzielnicy Wesołej protestują przeciwko podwyżkom czynszu za najem miejskich lokali. - Czynsze muszą zbliżyć się do stawek wolnorynkowych i są stopniowo wprowadzane w całym mieście - odpowiadają urzędnicy ZBK.
Na Grzegórzkach podwyżkami objęte zostaną m.in. salony fryzjerskie, przychodnie weterynaryjne czy rodzinne sklepiki - łącznie kilkadziesiąt punktów. - Z pierwszego przysłanego do nas pisma wynika, że opłata ma wzrosnąć od 300 do 400 proc. Podwyżkę trzeba liczyć w tysiącach złotych. Przecież czynsz był corocznie podnoszony o inflację, oprócz tego kilka lat temu była dość duża podwyżka - twierdzi Monika Gawin, współwłaścicielka Głównej Księgarni Szkolnej.
Na drzwiach niektórych lokali na Grzegórzkach wiszą kartki opatrzone napisem "Protest". Przedsiębiorcy zbierają podpisy pod listami protestacyjnymi i odsyłają niepodpisane umowy z nowymi stawkami do Zarządu Budynków Komunalnych. Zwrócili się też o pomoc do radnych dzielnicy. - Rada podjęła uchwałę, na podstawie której wystosowany został wniosek do prezydenta o obniżenie podwyższonych opłat. Czekamy na odpowiedź i cały czas wraz z przedsiębiorcami zbieramy podpisy pod listami - mówi Małgorzata Ciemięga, przewodnicząca Rady Dzielnicy II.
- Jeżeli ceny nie zostaną obniżone, część firm padnie. A to często rodzinne firmy, które są dla ich właścicieli jedynym źródłem utrzymania - przekonuje Ciemięga.
Co z tego wynika? Tylko tyle, że u nas nie może być normalnie. Zamiast co roku podnosić czynsz o parę złoty robi się to raz na kilka lat, ale o kilka set procent. Równa się to ogromnymi kłopotami drobnych przedsiębiorców, co często prowadzi do zamknięcia działalności. Nasi urzędnicy nie rozumieją, że to właśnie te małe, często rodzinne firmy są główną siłą napędową naszej gospodarki, a gdy ich zabraknie kraj zwolni i grozić nam może nawet bankructwo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz