"W związku z pracami torowymi pociąg rozpoczyna bieg na stacji Kraków-Płaszów. Uprasza się pasażerów o dojazd do Płaszowa pociągiem z Bolesławca do Przemyśla". "Pociąg jadący z Warszawy będzie opóźniony o blisko 40 minut. Przepraszamy i jednocześnie informujemy, że opóźnienie może ulec zmianie". Takie komunikaty płynęły przez cały dzień z głośników na dworcu Kraków Główny. Tłumy zdezorientowanych pasażerów przewalały się przez perony. - To prawdziwy sądny dzień na kolei. Takiego chaosu już dawno nie widziałem. Najpierw muszę się dostać do Płaszowa, żeby w ogóle móc wyjechać z Krakowa. Na dodatek cały czas robotnicy robią straszny hałas przy remontowaniu torów i zagłuszają komunikaty - skarżył się pan Andrzej.
Kolejarze już kilka tygodni temu uprzedzali, że początek września dla podróżnych nie będzie łatwy. Zaznaczali jednak, że utrudnień nie można było uniknąć. - Na torach kolejowych cały czas kursują pociągi, a nie możemy przecież tak po prostu zamknąć całego ruchu na miesiąc - tłumaczy Włodzimierz Żmuda, dyrektor małopolskiego oddziału Polskich Linii Kolejowych. - Modernizujemy tyle odcinków, że przy planowaniu rozkładu jazdy trzeba było wziąć pod uwagę harmonogramy robót na poszczególnych fragmentach torów. Dlatego właśnie godziny odjazdów i przyjazdów pociągów będą się zmieniać tak często.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz