Gazeta Wyborcza 6.08.2011
Chciałbym się podzielić swoimi spostrzeżeniami z nowo otwartego peronu pierwszego na krakowskim Dworcu Głównym. Bardzo się ucieszyłem, kiedy wszedłem tam pierwszy raz. Moja radość trwała jakieś... 6 minut - pisze w liście do "Gazety" Przemysław Krupiński.
Pachniało nowością. Możecie mi wierzyć lub nie, ale przez chwilę poczułem się jak na jednym z niemieckich dworców. Jakimkolwiek. Oni mają tak na każdym. Czyste, jasne płyty na podłodze, kolorowe filary, srebrne ławeczki, ekrany LCD z rozkładem jazdy aktualizowanym na bieżąco, błękitne tablice LED informujące o tym, jaki pociąg stoi przy peronie.
Naprawdę takie cuda techniki trudno spotkać nawet na innych remontowanych u nas dworcach. Ba! Były nawet donice z kwiatami! W życiu nie byłem tak szczęśliwym pasażerem! I dobre kilka minut zajęło mi przejście wzdłuż całego peronu i napawanie się tym widokiem. Później przeszedłem z powrotem i z każdym krokiem powoli rzedła mi mina.
- Jedyny automat biletowy na dworcu, sprzedający zresztą wyłącznie bilety na lotnisko jest nieczynny.
- Nowy peron to po części obudówka starego. I mimo że ładnie to wygląda, to są miejsca, z których wygląda jeszcze stary peron.
- Nowe nagłośnienie. Ładne. Trochę kościelne, ale najważniejsza jest przecież jakość. Czerwona linka między głośnikiem a pomarańczowym filarem to kabel. Jedno proste "ciach" nożyczkami kuchennymi i nie ma komunikatów z tego głośnika.
- Rozkład jazdy widnieje na elektronicznych wyświetlaczach, na wszelki wypadek na peronie wisi też tradycyjny rozkład, zamontowany w tradycyjny dla nas sposób. (to na wypadek awarii prądu ;))
- Strasznie spodobała mi się nowa szklana osłona peronu zbudowana między nim a Galerią Krakowską. Fajny pomysł. Tylko że już teraz te szyby z zewnątrz są w niektórych miejscach tak brudne, jakby ktoś na nie zwymiotował. A nie sądzę, żeby regularnie co tydzień ktoś je czyścił. I nie wiem, czy trzeba być jakimś przeogromnym pedantem i estetą, żeby przeszkadzało to, że w miejscu, w którym stoi słup trakcyjny, nie ma szyby, tylko jest... dziura. Deszcz na peronie pierwszym będzie więc padał wybiórczo, tylko w niektórych sektorach.
- We Włoszech wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a u nas wszystkie drogi prowadzą do centrum. Potrzeba taksówki? Zapraszamy do centrum. Toaleta? Do centrum. Na lotnisko? Też do centrum. A w centrum będzie informacja, że trzeba wrócić na peron pierwszy. Ale OK! Zawsze mieliśmy problemy z prawidłowym oznakowaniem, więc poradziliśmy sobie i teraz. Ale że po angielsku jest napisane "Exi to Center"!?!? I to na każdej tabliczce! Jedna literka, a obciach większy, niż jakby ktoś się wyłożył na konstrukcji gramatycznej całego zdania! To właśnie w tym tkwi nasz problem. W szczegółach.
Panie i Panowie wykonawcy! Mimo tych wszystkich drobnych niedociągnięć naprawdę jestem dumny z tego, co zrobiliście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz